PolitykaZdrowie

Boris i jego wielkie kłamstwo związane z lockdownem: Bezczelne i obojętne oszustwo, z którego nawet wysmarowane prosiątko nie mogło się wymknąć

Nie ulega wątpliwości, że Boris Johnson, mimo pewnej dziecinnej zadufki, uważał się za niezwykle sprytnego, omijając Izbę Gmin przed opublikowaniem raportu przez komisję ds. przywilejów. Przewidywana sankcja w postaci zawieszenia w pracy parlamentarnej stała się bez znaczenia, a debata nad raportem odbędzie się bez jego udziału. Uniknął tym samym poniżającej ceremonii w izbie, przeprowadzanej przez tych, których uważa za kretynów i głupków, a także przez swoich stronników, którym zawdzięcza stanowiska ministrów i wygodne życie parlamentarne dzięki swojemu geniuszowi kampanijnemu.

Odżegnując się od matki Parlamentu, którą zawsze gardził (w potocznym znaczeniu tego słowa), Boris oczywiście skrytykował komisję ds. przywilejów. Dodatkowo, uwikłał Komisję Powołań do Izby Lordów w zamieszanie dotyczące zaszczytów, a w międzyczasie rzucał kamienie w całą administrację Premiera Sunaka.

Innymi słowy, został wyartykuowany wielki wachlarz kolorowych słów Johnsona, które miały odwrócić uwagę od centralnego faktu, który stanie się jego politycznym epitafium: skłamał przed parlamentem. A co więcej, wiedział, co robi. Jest klaunem, ale nie jest głupi.

Wielkie kłamstwo Johnsona dotyczące lockdownu to pierwszy raz w jego życiu, kiedy prawda go dogoniła. To kłamstwo – i dowód na nie – znajduje się w raporcie komisji ds. przywilejów, oczekującym na publikację (choć były przecieki). Zniszczyło ono jego karierę, pomimo wszystkich rozmów o powrocie. Nic dziwnego, że jest zły.

Przyzwyczailiśmy się do tego, że Johnson jest zawodowym kłamcą, a sprawa Partygate trwała tak długo, że łatwo zapomnieliśmy o prawdziwej wadze tego momentu. Wiedzieliśmy o tym od czasu ukazania się filmu szkoleniowego z fikcyjnej konferencji prasowej, w której wystąpiła jego była asystentka, Allegra Stratton. Ona, z czarnym humorem, po prostu nie potrafiła usprawiedliwić naruszania zasad lockdownu jako „spotkań służbowych”. Johnsonowi udało się wyślizgać kiedy orzymał wotum zaufania.

Od tego czasu Johnson wielokrotnie próbował zakończyć tę sprawę, nawet gdy dowody się mnożyły, poprzez coraz bardziej nieprzekonujące zaprzeczenia. Raport Sue Gray, obecnie mocno krytykowany, był jedynie prostą i dokładną kroniką tego, co się wydarzyło i kiedy, z kilkoma łagodnymi upomnieniami dotyczącymi kultury w operacji Johnsona i sensownymi zaleceniami.

Opinia publiczna była już oburzona, i tak pozostaje, pomimo upływu czasu. Johnson obliczył, że pamięć publiczna jest krótka i jeśli prawda kiedykolwiek wyszłaby na jaw, byłoby już za późno, a my chcielibyśmy „iść do przodu”, jak mantra głosiła.

Sojusznicy Johnsona bagatelizowali tę sprawę, używając linii argumentacyjnej (zapewne stworzonej przez samego Johnsona), że został „zaskoczony tortem”. To była jego próba wyjścia z kłopotów poprzez czarowanie.

Podczas Partygate, a teraz ponownie, próbował wykorzystać wszystkie techniki, które stosował od początku swojej kariery w oszustwie w Eton – samokrytyczne żarty, starannie wymierzone niezaprzeczenia, obwinianie innych, dywersję, atakowanie przeciwników i oskarżycieli, unikanie odpowiedzi na istotne pytania, udzielanie bezwartościowych nieprzepraszających przeprosin, a nawet ukrywanie się w chłodni przemysłowej. Teraz nie ma już drogi ucieczki. Bielutkie, wysmarowane prosiątko w końcu zostało przyłapane – przez Harriet Harman, z wszystkich osób, dokładnie przez tego rodzaju postępową liberałkę, którą najbardziej nienawidzi na świecie.

Poważność hańby Johnsona nie powinna nam umknąć, nawet jeśli przyzwyczailiśmy się do niej. Jest pierwszym premierem, któremu udowodniono, że skłamał przed parlamentem w ten sposób. Zrobił to świadomie, a jego kłamstwo było niezwykle bezczelne i obojętne.

W ten sposób dalej podkopał zaufanie publiczne do demokracji parlamentarnej. Naruszył również szanse na skuteczne wprowadzenie przyszłych restrykcji dotyczących zdrowia publicznego. W tym momencie, kiedy rozpoczyna się dochodzenie w sprawie Covid-19, potwierdzenie wielkiego kłamstwa związane z lockdownem przypomina nam o jego zupełnej hipokryzji – sposobie, w jaki Johnson i jego otoczenie potajemnie bawili się i swobodnie spotykali na imprezach, których innym obywatelom kraju odmawiano. Jeśli nie zrobili nic złego, dlaczego nie powiedzieli nam, jak się dobrze wtedy bawil?

To Johnson pisał zasady – lub przynajmniej je zatwierdzał – i występował na ekranie telewizora, gorliwie nawołując nas do ich przestrzegania dla dobra naszych bliskich i NHS-u. Kiedy kamery były wyłączone, skrycie wracał i tolerował kulturę łamania zasad w Downing Street. Przyzwalał na te wybryki i był zadowolony z faktu, że wszyscy inni byli karani za nieposłuszeństwo, nawet gdy ludzie nie mogli widzieć umierających krewnych i chodzić na lockdownowe pogrzeby.

Jedno prawo dla nich, inne dla nas. My się zamknęliśmy w lockdownie, on ignorował zasady w Downing Street i w Chequers. Wielkie kłamstwo Johnsona dotyczące lockdownu wystarcza, aby pozbawić go możliwości pełnienia jakiejkolwiek funkcji publicznej przez resztę jego życia. Teraz przyszedł czas, abyśmy my, reszta społeczeństwa, poszli naprzód.

Artykuł na podstawie Yahoo, Sean O’Grady: Boris’s big lockdown lie: A shameless, callous deception even the greased piglet couldn’t wriggle out of

Uwaga: Przedstawione w artykule argumenty i informacje są oparte o materiał źródłowy i mogą różnić się od poglądów redakcji.